niedziela, 14 czerwca 2015

5. Ich usta.. ich usta stanowiły jedność.

  - Jasne, podaj mi go tylko - Luke zaśmiał się, po czym wyciągną telefon z tylnej kieszeni czarnych dżinsów i wpisał numer, który podyktowała mu Cat. W zasadzie wszystko z jego dzisiejszej garderoby było czarne. Poprawka. Wszystko z jego całej garderoby było czarne.
  Luke był niezwykle wysoki (miał prawie dwa metry), a jego sylwetka była bardzo rozbudowana. Posiadał niezwykle widoczne mięśnie brzucha i ramion, które widać było przez koszulkę, ale nie wyglądał na kogoś, kto spędza całe dnie i noce na siłowni. Jego blond włosy, zawsze Z A W S Z E pozostaną na żelu. W zasadzie był chłopakiem z Hollywoodzkich filmów, ponieważ jego niebieskie oczy można było upodobnić do oceanu. Tak, blondyn z niebieskimi oczami. Czyż nie tego pragnęła każda dziewczyna? Śniada cera, która w lato zwykle była lekko muśnięta słońcem, teraz była całkowicie blada, przez brak upałów w Sydney.
  Luke uśmiechnął się leniwie do stojącej obok niego dziewczyny, po czym przejechał wzrokiem po jej drobnej sylwetce. Wydawała mu się trochę śmieszna, ponieważ klatka piersiowa Cat była zdecydowanie rozwinięta i całkowicie mu nie pasowała do jej niskiego wzrostu.
- Masz czas jutro o tej samej godzinie? - zapytał się, zaczepnie jeżdżąc językiem po górnej wardze.
- Um.. Pewnie - czerwonowłosa wydała mu się słodka z jej zarumienionymi policzkami i ogromnymi oczami. Właściwie przerażały go te oczy. To niemożliwe, że człowiek może mieć aż tak ogromne gałki oczne!
- Zatem, do jutra! - odrzekł, po czym pomachał jej na pożegnanie i odwrócił się w stronę swojej siostry, biegnącej do niego od wyjścia. Jessica tak samo bardzo nie lubiła swojego brata, tak uwielbiała, jak przyjeżdżał po nią do szkoły, tym samym nie zmuszając jej do tułania się komunikacją miejską. Jess to idealna kopia Luke'a z zielonymi oczami. Szczególną cechą, mówiącą że są ze sobą spokrewnieni było to, że Jessica swoim wzrostem dorównywała bratu.
  Piętnastolatka przytuliwszy na pożegnanie swoją najlepszą przyjaciółkę, pobiegła do blondyna i natychmiast wsiadła do czarnego BMW. Zdecydowanie państwo Hemmingsowie spali na kasie.
- Siema młoda - przywitał się Luke, odpalając silnik samochodu - jak było w szkole?
- Znośnie - skrzywiła się dziewczyna, po czym wyjęła z torby telefon, tym samym dając znać dla swojego brata, że ich rozmowa się skończyła.
  Blondyn westchnął i zaczął myśleć, gdzie jutro zabierze swoją nową znajomą. Wydawało mu się, że dziewczyna nie przepada za imprezami, dlatego dobrze by było wymyślić coś innego. Pomyślał, że warto by było ją bliżej poznać. W końcu ma prawie dziewiętnaście lat, więc dobrze by było znaleźć sobie jakąś dziewczynę, czyż nie?

.....

  Luke po przyjściu do domu, niemal od razu pojechał do swojego najlepszego przyjaciela, Michaela. Wpadł tylko w drzwi, zjadł obiad przygotowany przez Liz i natychmiast wyszedł. Dni Luke'a były zwykle takie same. Zdecydowanie był jedną z najbardziej aktywnych osób, jakie istnieją w Sydney. Rodzina nazywała go przyszłym sportowcem, bo bardzo dużo pływał i grał w drużynie koszykarskiej.
  Wysiadł z samochodu i z uśmiechem zapukał kołatką do drzwi Cliffordów. Po chwili otworzył mu jego przyjaciel, poprawiający swoje niebieskie włosy. Mike zaprosił gestem ręki przyjaciela, zapinając do końca kolczyk w uchu, aby mu nie wypadł. Chłopak miał osiemnaście lat, zmieniał kolor włosów jak rękawiczki i zdecydowanie jego ubrania przypominały bardziej rzeczy zniszczone przez mole niż zwykłe bluzki i spodnie. Mike kochał ciąć swoje rzeczy, nadając im punk rockowy klimat. W zasadzie miał obsesję na punkcie właśnie tej muzyki.
- Ashton jest w salonie - powiedział Mike, po czym poszedł do kuchni, aby wziąć cztery kubki coli po czym poszedł po chipsy - a Calum przyjdzie później.
  Razem z Calumem i Ashtonem Luke i Mike tworzyli naprawdę zgraną paczkę oraz wschodzący zespół. Próbowali grać w garażu na używanych instrumentach, coverując piosenki gwiazd. To właśnie Mike zapoczątkował ich wspólną pasję.
- Hej, ludzie.. A gdyby tak, zacząć tworzyć coś własnego - odparł na jednej z przerw na lunch. Chłopcy jeszcze wtedy byli wątli, każdy miał tłustą cerę, a ich zarost można było porównać do meszku. Nawet Ashton jeszcze wtedy nie zaczął robić tak gorączkowo tatuaży.
- Jak to coś swojego? - Luke uniósł pytająco brew, wyciągając z plecaka pudełko na lunch z kanapkami w środku.
- Po prostu. Zacznijmy mieć zespół - wyjaśnił Clifford, mając iskierki w oczach.
  Chłopcom na początku ten pomysł wydawał się strasznie absurdalny i surrealny, bo przecież każdy z nich miał jakieś plany na przyszłość. Cal planował zostać prawnikiem, Mike tatuażystą, Luke chciał zdecydowanie dostać się do drużyny koszykarskiej Sydney, a Ashton.. Cóż, tylko on żył chwilą i nie planował, co będzie robić w życiu. Jedni mówią, że to źle, inni zaś, że dobrze. Jego nie obchodziły (i nadal nie obchodzą) spostrzeżenia innych. W końcu jednak zaczęli szukać w internecie tanich gitar (rodzice Luke'a z łatwością mogliby pomóc chłopakom, jednak nie pochwalali ich pomysłu), czy w przypadku Ashtona perkusji.
- Cześć chłopie - Luke usiadł obok Asha, trzymającego w dłoni butelkę z piwem. Chłopak wydawał się dla blondyna jakoś dziwnie.. wesoły? Ashton Irwin nie mógł być w e s o ł y. To wbrew regułom.
- Co tam? - zapytał, jakby od niechcenia, spoglądając na oniemiałego przyjaciele - coś się stało? Masz minę, jakby cię przejechał autobus - zaśmiał się na swoje słowa, a Luke jeszcze bardziej się zdziwił. Czy to jakiś sen? Chory żart?
- Stary, nie wiem co ci się stało, ale promieniejesz jak baba w ciąży - odparł po chwili ciągłego wpatrywania się w Ashtona - brałeś coś?
- Nie, po prostu sp.. - do pokoju wszedł Michael, niosąc dwie pełne miski chipsów serowych oraz jeszcze jedną paczkę, tylko że w zębach.
- Hood jak zwykle się spóźnia, więc postanowiłem jakoś odzyskać te spalone kalorie na piątkowej siłowni - wyznał i otworzył piwo zębami - no to Luke, co nam powiesz?
- Słuchajcie - Hemmings się ożywił, a w jego oczach zabłysnęła niebezpieczna iskierka - jak jechałem do szkoły po Jess taka dziewczyna na mnie wpadła.
- No i? - spytał się Mike, wpychając do buzi kolejne chipsy.
- Umówiłem się z nią. Ale mówię wam, miała takie śliczne czerwone włosy i przerażające brązowe oczy - Ashton obrócił głowę w jego kierunku i otworzył szerzej oczy. Zagryzł nerwowo wargę, ssąc ją.
- Stary, dobrze dla ciebie - Mike poklepał go po ramieniu - jak miała na imię?
- Cat? Tak, tak mi się wydaje - pokręcił głową, a na jego usta wpełzł olbrzymi uśmiech, okraszony dołeczkami w policzkach. Blondyn zerknął ukradkiem na Ashtona, przeczesującego swoje włosy smukłymi palcami i zastanowił się na chwilę. Czyżby stary, nudny Ashton wrócił? W takim razie, z jakiego powodu?  


.....



  Ashton przez całe spotkanie u chłopaków wydawał się nieobecny. Nie wiedział dlaczego, tak bardzo poruszyły go słowa przyjaciela. Ani on nie znał tej całej Cat, ani się z nią przyjaźnił. Wydawało mu się, że Luke to dobra partia na chłopaka, więc.. Mimo wmawiania sobie, że to nie przez nową znajomość jego przyjaciela i czerwonowłosej, zaczął pić jedno piwo na drugim. Wiedział, że nie może stracić z n o w u kontroli, jednak nie przestał. 

  Popatrzył rozleniwionym wzrokiem na swoich przyjaciół, zawzięcie o czymś rozmawiających. Zabawne, że nie zauważyli stanu, w jakim znajdował się Ashton. Może przywykli do jego cichego stylu bycia? Luke właśnie opowiadał chłopakom jedną ze swoich przygód na koszykówce, Calum pisał coś zawzięcie na telefonie, co chwilę rzucając swoją uwagę, a Mike? Mike zajadał się chipsami, na zmianę popijając colą. Ashtonowi wydawało się, że jego przyjaciele są tacy różni od niego. Nie powinni się przyjaźnić.
  Wstał z kanapy lekko się chwiejąc, po czym podszedł do korytarza, aby ubrać swoją skórzaną kurtkę.
- Będę.. będę już leciał - powiedział, starając się brzmieć jak najbardziej normalnie. Pomachał na pożegnanie, wywracając oczami i wyszedł z domu Cliffordów, trzaskając zbyt mocno drzwiami. 
  Skrzywił się na wycie syren policyjnych gdzieś w oddali. Wolno, tak aby się nie przewrócić szedł ulicami, aby dotrzeć do miejsca, do którego pragnął dotrzeć. Do pewnego domu o brązowym płocie, z uroczymi kwiatkami na podwórku. Do otchłani spokoju, przynajmniej dla niego. Tak, mimo tego że w domu Cat był raz i to przypadkiem, czuł że tam będzie czuł się bezpiecznie. Tak, czysto. Jak nigdy dotąd. 
  Wreszcie przybył do ulicy, na której znajdował się owy dom i przeczesując ręką włosy, przeszedł przez furtkę. Wiedział, iż zapewne o pierwszej w nocy państwo Windstone śpią, tak samo jak Cat, jednak ośmielił się zajrzeć do dziewczyny. Prawdopodobnie był skończonym egoistą i chciał budzić bogu ducha winną dziewczynę, aby porozmawiała z nim, ponieważ potrzebuje towarzystwa kogoś. Kogokolwiek. Lub nie, potrzebuje towarzystwa Cat.
  Nagle, jakby obudził się ze stanu nieważkości i pomyślał, czy jego pomysł nie jest zbyt bipolarny i nienormalny. Czy on nie jest bipolarny i nienormalny. Z frustracją wypuścił powietrze z płuc, przymykając oczy.
- Nie miej mi tego za złe - wyszeptał i jakby w transie, wpatrzony prosto w okno Cat, zapukał w nie, a następnie otworzył. 
  Pomyślał wtedy, że bardzo dobrze, iż pan Windstone pomyślał o oknach przesuwanych w górę, a nie zwykłych, takich jak w prawie każdym domu. Najpierw zajrzał, czy dziewczyna śpi, a następnie uśmiechnął się lekko na widok Cat w jego bluzie. Szczerze się uśmiechnął. Znowu. Przy niej.
  Podciągnął się na rękach i zwinnie przełożył jedną nogę przez szeroki parapet, a następnie drugą. Przeklął w duchu jego ciasne, czarne dżinsy. Otrzepał ręce z niewidzialnego kurzu, aby następnie zamknąć za sobą okno i podejść bliżej łóżka Cat. Delikatnie, tak aby się nie przestraszyła dotknął jej policzka. W zasadzie ten gest wydawał mu się tak intymny, że natychmiast zabrał rękę. Potrząsnął lekko ramieniem czerwonowłosej, po czym zmrużył oczy, gdy dziewczyna wtuliła się w jego dłoń. Jego oczy zabłysły, a oddech stał się urywany, jak po zrobieniu serii przysiadów. Pogładził kciukiem jej delikatną jak aksamit skórę.
- Obudź się - powiedział cicho, wprost do jej ucha. 
  Cat zmarszczyła nos, jakby w obrzydzeniu, aby następnie uchylić jedno oko. Natychmiast zerwała się z łóżka i otworzyła usta w zdziwieniu. 
- Boże.. - złapała się za serce - ale mnie przestraszyłeś.
  Ashton spojrzał na nią, rozbawiony jej strachliwością (chociaż pewnie każdy z nas, gdyby był w tej sytuacji zachowałby się tak samo jak Cat) i po chwili uśmiechnął się do niej.
- Cześć.
- Co ty tutaj robisz? - odpowiedziała z pretensją dziewczyna, z powrotem kładąc się w łóżku, tym razem szczelnie przykrywając się kołdrą, ale tak, aby zrobić miejsce dla Ashtona. 
  Chłopak podrapał się po karku, po czym przeczesał ręką i tak już mierzwione włosy. 
Co miał jej niby odpowiedzieć?
  Zamknął oczy tak szybko, jak to było możliwe, nachylił się w stronę Cat i musnął jej wargi swoimi ustami. Nie chciał, aby w takiej chwili mu uciekła, więc chwycił za jej biodra, utrzymując ją w tym miejscu, gdzie siedziała. Ich usta.. ich usta stanowiły jedność. Pocałunki wcale nie były brutalne, ale słodkie, pełne namiętności i swobody. Cat zamknęła swoje oczy, poddając się chwili. Ashton przechylił głowę lekko w prawo i pogłębił pocałunek, powolnie wodząc swoim językiem po pełnej dolnej wardze Cat. Badał wnętrze jej buzi, niczym detektyw badający miejsce zbrodni. Czuł, że żyje. Tak bardzo tego potrzebował. Odsunęli się od siebie, a ich oddechy połączyły się w harmonii, ponieważ Ashton nie odsunął się od oniemiałej Catherine. Ich klatki piersiowe unosiły się i opadały w niemal tym samym tempie. Patrzyli sobie w oczy, nadając romantyzmu tej chwili. Powieki Ashtona się zamknęły, aby następnie otworzyć się i spojrzeć na Cat szklanymi tęczówkami, pragnącymi zrozumienia. Pojedyncza łza spłynęła po jego rozgrzanym policzku, więc czerwonowłosa szybko ją starła.
- Dlaczego.. Dlaczego płaczesz? - szepnęła, uważnie przyglądając się szarozielonym tęczówkom bruneta. Nie patrzył jej w oczy. Chyba nie potrafił. 

.....


  IDK ILE TO MA SŁÓW, ALE MAM WRAŻENIE ŻE JEST KRÓTSZY! JEST DOBRZE, BO MAM POMYSŁ NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ I MUSZĘ WAM POWIEDZIEĆ, ŻE TO FF PLANUJĘ NA 3 CZĘŚĆI!

EJ, CHCIAŁABYM WIĘCEJ KOMENTARZY, CZY TO NIE BĘDZIE GŁUPIE, GDY BĘDĘ ROBIĆ "4 komentarze = następny rozdział)?

ALBO NIE!

CZYTASZ KOMENTUJESZ, OKEJ? SERIO, TO BARDZO POMAGA. BARDZO, BARDZO, BARDZO.

2 komentarze:

  1. AAAAAAAAAA *dziki taniec*
    Okay, oddycham. Wdech, wydech, wdech, wydech. Już jestem spokojna.
    Jest trochę krótszy, ale nie aż tak bardzo.
    Ash, nie płacz misiu, masz Cat.
    Cat, Luke jest perf 👌 ale zostaw go innym. Skup się na Ashtonie, żeby mi jakoś pomóc czy coś.
    Kocham, kocham, kocham 💞
    Ściskam
    Caroline xx

    OdpowiedzUsuń
  2. O.MÓJ.BOŻE.
    Nie wierze w to, po prostu w to nie wierzę *uśmiecha sie jak mysz do sera* <3
    Oni się całują, a ty sie zamartwiasz tym, że rozdział jest krótszy ? Kobieto ONI SIĘ POCAŁOWALI *-*
    Mam nadzieję, że Luke nic nie namiesza w ich "związku".
    Po prostu kocham to ff :* Życzę weny i czekam na next (cieszę się, że masz juz pomysł ne kolejny rozdział).
    Pozdrawiam @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń