wtorek, 2 czerwca 2015

4. Rzadko się uśmiechał.. Co było tego powodem?

- Um.. Dziękuję? - Cat szła z Ashtonem ramie w ramie, nie przejmując się zbytnio tym, że zostawiła swoją przyjaciółkę w domu i kompletnie nie wiedziała, która jest godzina. Może tak naprawdę nie chciała tego wiedzieć?
- To było pytanie, czy stwierdzenie? - spytał się chłopak, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.
- Wiesz, że palenie szkodzi zdrowiu? - Cat zbagatelizowała jego kąśliwą uwagę, po czym zmarszczyła nos w obrzydzeniu.
- Sherlocku - Ashton spojrzał wymownie na czerwonowłosą, po czym wsadził sobie do ust papierosa i zapalił go. Cat przyglądała się z niesmakiem chłopakowi, wypuszczając powoli powietrze na specyficzny i dość odurzający zapach tytoniu.
- Teraz jestem biernym palaczem. Dzięki Irwin - prychnęła, zabierając papierosa z pomiędzy warg chłopaka i natychmiast wyrzuciła go na chodnik - właśnie uratowałam ci trzy minuty życia.
- Dziękuję mój wybawco - Ashton ułożył ręce jak do modlitwy i z grymasem wymalowanym na twarzy wyjął telefon i sprawdzał coś na nim, a Cat szła, czując się nieco niezręcznie.
- Więc.. Jak tam z przyjaciółką? - spytał się, chowając telefon z powrotem do kieszeni - chcesz ją przeprosić?
- Tak, tak jasne - dziewczyna błądziła myślami, wreszcie podnosząc wzrok ze swoich butów w przestrzeń przed nimi.
  Dostrzegła sklepy, powoli otwierające się i bardzo dużo drzew. Nigdy wcześniej nie chodziła na spacery i to był błąd. Widać nie tylko Ashtonowi są one potrzebne. W zasadzie nie miała pojęcia, że w Sydney rośnie tyle pięknych okazów drzew i ogólnie roślin.
- Opowiedz mi coś o sobie - powiedziała nagle, całkowicie skupiając się na twarzy chłopaka, idącego po jej lewej stronie. Zerknęła na jego policzki, w których raz widziała małe dołeczki. Rzadko się uśmiechał.. Co było tego powodem?
- Co chcesz wiedzieć konkretnie? - chłopak posłał jej pytające spojrzenie,  po czym wrócił do wgapiania się w niebo.
- Sama nie wiem. Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Naprawdę mając taką szansę na spytanie mnie o cokolwiek ty chcesz wiedzieć, jaki jest mój ulubiony kolor? - Ashton zaśmiał się krótko - sądzę, że czarny.
- Kto by się spodziewał - prychnęła Cat i opatuliła się bluzą.
- Lubię pisać piosenki - powiedział, spoglądając na twarz dziewczyny. Musiał pochylać głowę, gdyż Cat była od niego o co najmniej kilkanaście centymetrów niższa.
- O czym piszesz piosenki? - zaciekawiła się.
- Różne rzeczy.. Sam nie wiem.
- A grasz na jakiś instrumentach?
- Um.. Tak. Od dziecka gram na perkusji, ale obecnie większość czasu spędzam przy gitarze - odparł, drapiąc się po brodzie - a co z tobą? Jakie jest twoje hobby?
- Lubię czytać. Jak już wiesz - Cat zaśmiała się - czasem rysuję, ale to rzadko. Większość czasu spędzam na czytaniu fanfiction.
- Nadal nie mam pojęcia, co to jest - Ashton uśmiechnął się.
- Wpisz sobie w wyszukiwarkę, na pewno znajdziesz jakąś definicję.
- A co jeżeli chcę, abyś ty mi wytłumaczyła? - droczył się, dyskretnie zerkając na usta dziewczyny.
- Chcieć nie znaczy móc - wzruszyła ramionami - zawsze chciałam umieć grać na gitarze - wyznała, poprawiając jedną ręką włosy, spadające na jej oczy.
- Może kiedyś cię nauczę.
- Um.. trzymam cię za słowo? - bardziej zapytała niż stwierdziła, po czym uszczypnęła go przyjacielsko w ramię.
- Czyżbyś znowu nie była pewna, czy mnie pytasz czy odpowiadasz? - zerknął na oczy dziewczyny wymownie, po czym znowu wyjął telefon - chyba muszę już wracać.
  Cat posmutniała, ponieważ powrót Ashtona do domu oznaczał również jej powrót, a w tej chwili nie bardzo tego chciała.
- Okej - powiedziała, uśmiechając się. Nie chciała dać dla Ashtona tej satysfakcji, że choćby w małym stopniu pasuje jej obecność chłopaka.
- Wiesz jak dotrzeć do domu? - Ashton przystanął, uśmiechając się.
- Nie żartuj ze mnie - udała obrażoną - do lekcji gitary!
- Zatem do lekcji gitary! - Ashton odszedł, zostawiając dziewczynę w jego za dużej bluzie, owiniętą zapachem tytoniu, który cóż. Nie wyparował z ubrania chłopaka.
  Cat stała przez chwilę w milczeniu, przypatrując się swoim butom, gdy nagle.. Tak niespodziewanie.. Do jej głowy wpadł pewien pomysł. Może głupi, dziecinny pomysł. Wcale nieprzemyślany, jednak pragnęła go zrealizować. Sama nie miała pojęcia dlaczego, ale jej ciekawość nie pozwalała jej na uśpienie tej idei.
  Czym prędzej skierowała się tą samą drogą co Ashton przed kilkoma minutami i biegnąc, karciła się w myślach. Potykała się o własne nogi, jej czerwone włosy wpadały jej do oczu, bluza spadała z ramion, a gardło piekło ją niemiłosiernie. Jednak nie poddawała się. Czy ciekawość była aż tak silna?
  Wreszcie spostrzegła postawną sylwetkę Ashtona. Jego ręce, utkwione teraz były w kieszeniach bluzy, a nogi kopały jakiś kamyk. Cat schowała się za najbliższym drzewem, po czym widząc, iż Ashton nie odwraca się w jej stronę, szybko przebiegła i oparła się o płot, znajdujący się po jej prawej stronie.
  Jej serce, na pewno było słychać na kilometr lub więcej. Swoim szybkim oddechem mogłaby przewrócić słonia. Niestety, słaba kondycja miała to do siebie.
  Dziewczyna rozejrzała się podejrzliwie, po czym po cichu, tak aby chłopak jej nie słyszał, szła za nim. Krok w krok. Co chwilę chowała się za słup lub drzewo, tak dla pewności. Pomyślała, że Ashton nie pogniewa się za jej zachowanie. Chyba. Właściwie to nie miała pojęcia, czy z ciekawości, chce zobaczyć dom Ashtona, czy dlatego, że on także znał jej miejsce zamieszkania. Jednak, czy to było ważne?

.....

  Brunet już od kilkunastu minut czuł się obserwowany. Z natury by to zbagatelizował, jednak jego wewnętrzne "ja" kazało mu spojrzeć przez ramię, kto tak uporczywie go śledzi. Skierował swój wzrok najpierw w górę, aby nie wzbudzić podejrzeń, dopiero później zerknął w prawo. Uśmiechnął się, szczerze się uśmiechnął widząc postać. Czerwonowłosą dziewczynę z zaróżowionymi od biegu policzkami, w za dużej bluzie (jego ulubionej bluzie), myślącą że jej nie widzi.
  Postanowił, że również zagra w jej grę. Z cwanym uśmieszkiem, skręcił w lewo. Dobrze znał to osiedle, w końcu tutaj się wychował. Szedł wolno, śmiejąc się po cichu z niczego nieświadomej Cat. Wciąż czując na sobie wzrok Cat, zobaczył znajomą kamienicę i przyśpieszył nieco kroku. Wszedł w ślepą uliczkę i natychmiast się odwrócił.
- Catherino, Cathrerino, Catherino - zacmokał w powietrzu. Czuł, że się cieszy.. Nie wiadomo dlaczego, ale się cieszy.
  Dziewczyna najpierw otworzyła usta, a później jej oczy wyglądały, jakby wyszły z orbit. Podrapała się nerwowo po czole (jej specyficzny ruch, gdy była zdenerwowała), po czym przygryzła wargę, ssąc ją gorączkowo. Przeanalizowała sytuację, a której się znajdowała i chcąc, nie chcąc musiała przeprosić. Mimo tego, że tak bardzo nie lubiła przepraszać.
- Um.. Ja tak jakby przepraszam? - wyjąkała, opuszczając głowę.
- Nic nie szkodzi. Po prostu, skąd możesz wiedzieć, czy nie jestem jakimś zabójcą i nie wykorzystałbym tej sytuacji, aby się udusić? - dziewczyna momentalnie podniosła oczy. Przerażone oczy - spokojnie, nie jestem zabójcą.
  Patrzyła przez chwilę na Ashtona, nie rozumiejąc, dlaczego nie nakrzyczał na nią, gdy ją zobaczył lub czemu po prostu się nie odwrócił i oszczędził tego teatrzyku. Przekręciła głowę w lewo, a Ashton w tej chwili pomyślał, że wygląda jak mały kotek z czerwoną sierścią. Skarcił się za takie porównanie, ale cóż.. Lepszego nie umiał wymyślić. Podszedł bliżej niej i nachylił się nad jej uchem.
- Wracamy zatem? - szepnął, a jego gorące wargi spotkały się na sekundę lub dwie z płatkiem ucha dziewczyny. Ona, jakby skrępowana jego śmiałym gestem wzdrygnęła się, po czym potakująco pokręciła głową.
- Tak - odpowiedziała, po krótkiej chwili, odwróciła się na pięcie i wyszła z ciemnej ślepej uliczki.
  Ashton zaśmiał się cicho z reakcji jego nowej znajomej. Czy tak mógł ją nazywać? No, bo przecież w końcu prawie się nie znali. Jednak musiał przyznać. Zdecydowanie niska, czerwonowłosa Cat budziła w nim zaufanie i nie chciał, aby straciła je w jego oczach. Miał nadzieję, że tak się nie stanie.

.....

  Chłopak usiadł przy swoim biurku i zabrał się za lekcje z biologii. Nie mógł się skupić i nie miał pojęcia czy to przez postać stojącą mu przed oczami, gdy tylko je zamknie, czy przez otwarte okno, za którym była ulica. Zdecydowanie ten drugi powód wymyślił na poczekaniu. Z impetem zamknął zeszyt i odchylił głowę o skórzany zagłówek fotela. Czarnego. Zaśmiał się krótko. Tak, zdecydowanie jego ulubionym kolorem był czarny. W swojej sypialni posiadał nawet ściany tego koloru. Jedynymi rzeczami były: łóżko (czerwono-czarne), dywan (biały), gitara (brązowa) plakaty na ścianach i pozostałe rzeczy, takie jak książki czy ubrania. Jego pokój raczej przypominał norę niż jakiekolwiek pomieszczenie do użytku.
  Wypuścił wolno powietrze, po czym przesiadł się z krzesła, stojącego w rogu pokoju, na łóżko. Wziął gitarę i swój zeszyt z pod łóżka, po czym usiadł po turecku i spojrzał z iskierkami w oczach na szarą okładkę notatnika. Przechylił głowę najpierw w prawo, później w lewo, przypominając sobie wszystkie piosenki, które dotychczas stworzył. Jeździł opuszkami palców po pierwszej kartce i uśmiechał się sam do siebie. Ten zeszyt był formą pamiętnika, tylko że z piosenkami. Gdy miał zły dzień (a takie zdarzały się dosyć często) po prostu otwierał go i zapisywał, co mu w duszy grało.
  Zaczął brzdękać coś na gitarze, całkowicie pochłaniając się muzyce. Niestety, jego grę przerwało głuche pukanie do drzwi. Nie chciał przerywać, ale przecież to mogło być coś ważnego.
- Wejść - odparł niemiło, ale jego wyraz twarzy zmienił się, gdy ujrzał swoją mamę. Zdziwił się, gdyż Jennifer bardzo rzadko wychodziła ze swojego pokoju. Zaniepokojony podszedł bliżej niej i spojrzał jej głęboko w oczy - czy coś się stało?
  Kobieta wytarła spocone ręce o przetarte na kolanach dżinsy i wypuściła z płuc powietrze. Jej oczy wydawały się dla Ashtona mniej zapłakane, jakby.. jakby bardziej szczęśliwe. Przytulił swoją mamę i oparł brodę o jej głowę, a Jennifer zaciągnęła się jego zapachem. Był dużo wyższy od niej, dlatego musiał ugiąć nogi.
- Mamo.. - wyszeptał, całując ją we włosy.
- Wybaczam ci.. - powiedziała Jennifer, aby następnie musnąć ustami policzek syna i wyjść z pokoju.
  To.. To jakby nieprawdopodobne..

.....

  Ashton siedział przy sklepie, w zaułku. Zresztą, jak zwykle. Opierał się plecami o ścianę i nucił pod nosem jedną z piosenek AC/DC. Jego włosy były mokre, od rannego prysznica. Stopy chłopaka uderzały rytmicznie w beton. Był niezwykle ciepły, wrześniowy dzień. Konkretnie 29 września. Tak, to ten dzień. Ashton wstał szybko, przypominając sobie o rocznicy. Słońce grzało niemiłosiernie. "Tak jak tamtego dnia" pomyślał brunet, po czym szybko pobiegł na cmentarz. 
  Szedł, uważnie przypatrując się wszelkim nagrobkom i pomnikom. To wszystko było tak przytłaczające.. Takie bez życia. W końcu, to cmentarz i bądź, co bądź nie ma tutaj życia. Stanął na chwilę, widząc znajomą postać. Jego.. Jego babcia? Uśmiechnięta staruszka opierała się o drewnianą laskę, jedząc jabłko. Jej siwe, kręcone włosy teraz, upięte były w koka, a sylwetka nieco się wyprostowała. Kobieta była ubrana w różową garsonkę i białe pantofle, takie jak noszą babcie. Zachęciła chłopaka gestem ręki, aby podszedł bliżej niej i nadal uśmiechnięta wskazała ręką na ludzi. Na rodzinę Ashtona. Wszyscy, ubrani na biało jedli jabłka i uśmiechali się do niego przyjaźnie. Po chwili chłopak poczuł na swoim ramieniu jakiś ciężar. Odwrócił się i zobaczył swojego ojca.. Jego oczy krwawiły, tak jak każda część jego opalonego ciała. Mężczyzna ostatnie czym powiedział były tylko cztery słowa "To nie twoja wina". 
  Andrew zniknął, zostawiając po sobie kałużę krwi. Jego własnej krwi. Ashton odwrócił się i nie zobaczył już swojej rodziny. Widział przeraźliwie dużo wilków, głodnych jego ciała wilków. Chciał uciec, ale jego nogi nie pozwoliły mu na to..

.....

- Przepraszam tato, ale muszę już iść - powiedziała Cat, wkładając miskę po płatkach do zlewu. Wytarła ręce o ścierkę i uśmiechnęła się do ojca przyjaźnie. 
  Po tym, jak wróciła do domu poczucie winy zżerało ją od środka. Wiedziała, iż wina leży po obu stronach i jej zdaniem Trish powinna przeprosić pierwsza, czego oczywiście nie zrobiła. Cat nie lubiła się kłócić, a szczególnie z osobami, które kocha. Postanowiła, że pogodzi się ze swoją przyjaciółką w szkole. Roger (jej tato) wrócił wieczorem, dlatego prawdopodobnie jeszcze się nie zadomowił.
- Jasne, nie spóźnij się kruszynko - odparł, również wstając zza stołu.
- Tato, twoja pidżama chyba jest już do wyrzucenia - czerwonowłosa zaśmiała się, lustrując spodnie w dinozaury i koszulkę z nadrukiem Angry Birds. Roger uśmiechnął się, a w kącikach jego oczu powstały drobne kurze łapki, spowodowane tymi czterdziestoma latami. 
  Cat poszła szybko do swojego pokoju i spoglądając kątem oka na zegarek, stwierdziła, że musi się bardzo spieszyć, aby zdążyć na pierwszą lekcję. Ubrała świeżą bieliznę, po czym wsunęła na swoje nogi białe spodnie. Jej ramiona okryły się czarnym sweterkiem, a na stopy standardowo włożyła czarne vansy. Uważała, że to najwygodniejsze buty na calutkim świecie.
  Wyszła z domu, w biegu chwytając za plecak i pobiegła na przystanek. W końcu, kto chciałby się spóźnić na zajęcia artystyczne z jej ulubioną nauczycielką?

.....

- Jesteś pewna, że ta wycieczka jest do Paryża, a nie do Rzymu? - Brian stanął obok Cat, która przyglądała się gazetce szkolnej. Przyjaciele skończyli już lekcje i właśnie wybierali się do pobliskiej kawiarni. 
- Tak, całkowicie - mruknęła Cat, zaabsorbowana pracami jej starszych kolegów. Często myślała o powrocie do malowanie, ale chyba brakowało jej wiary w siebie. Tak jej się wydawało. 
- Chodźmy już, jestem strasznie głodny - Brian całkowicie próbował zwrócić uwagę brązowookiej na sobie, jednak cóż.. Słabo mu to wychodziło. Wreszcie złapał za rękę dziewczyny i ta, chcąc nie chcąc, została wyciągnięta przed szkołę i przywitana palącym słońcem.
- Nie mogłeś powiedzieć, że chcesz wyjść, czy coś? - zapytała niemiło i nie patrząc w tył, podeszła kilka kroków, tym samym odbijając się od kogoś. Natychmiast odwróciła wzrok i napotkała rozbawionego, niezwykle wysokiego blondyna. Niebieskie oczy, piękny uśmiech. Przez parę sekund wpatrywała się w niego jak urzeczona. Dopiero Brian, odchrząkając i posyłając jej wymowne spojrzenie, przywołał ją na ziemię.
- To ja zaczekam na ciebie na chodniku - powiedział i szybko odszedł, aby z ukrycia przypatrywać się swojej przyjaciółce i jak to on ujął w myślach "temu ciachu".
- Um.. Przepraszam - odrzekła speszona Cat i spuściła wzrok na swoje buty. Wiedziała, że chłopak się jej przygląda, a zazwyczaj przeszkadzało jej to i cóż.. Krępowało.
- Jestem Luke - przedstawił się i wystawił rękę w jej kierunku. Czerwonowłosa natychmiast ją uścisnęła i potrząsnęła lekko - a twoje imię? - blondyn zaśmiał się, a jego oczy zaświeciły wesoło.
- Cat, nazywam się Cat.
- W takim razie Cat, co sądzisz o tym, że właśnie zapraszam cię na kawę? - spytał chłopak, uśmiechając się szeroko. Brązowooka ponowiła jego gest i nieśmiało spoglądając w jego tęczówki odpowiedziała, że się zgadza.
- Możesz do mnie zadzwonić - rzekła tak cicho, że prawdopodobnie tylko oni to słyszeli.
  Cóż. Może i Cat nie była fanką randek w ciemno. W końcu sama nie miała pojęcia, kim tak naprawdę jest Luke, jednak jego uroda i urok osobisty odciągały ją od tej myśli. Zdecydowanie wydał się jej najbardziej uroczym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek poznała.

.....



Idk, ale jakieś same nudne te rozdziały. Zapraszam na stronę "Ich historia.." tam możecie zobaczyć zwiastun do Uncertainty Destroys!
Buziaki xxx

2 komentarze:

  1. Aż brak mi słów. Rozdział cudowny i po prostu per-fect :*
    Ten moment kiedy Ash wszedł w ślepą uliczkę i nakrył Cat na szpiegowaniu - wygrał wszystko !!
    Oprócz tego idk, ale mam przeczucie, że Luke będzie pełnił tu jakąś ważną rolę, tylko jeszcze nie wiem jaką :>
    A zwiastun po prostu genialny !! Oddaje całkowicie klimat tego ff i super :)
    Życzę mnóstwa weny i czekam zniecierpliwiona na nexcik x @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze, zwiastun jest świetny :) mogę wiedzieć co to za piosenka?
    Po drugie, Ash jest tutaj tak niewiarygodnie kochany na swój sposób, że brak mi jakiegokolwiek sensownego słowa. Cat też jest słodka.
    Zgadzam się z poprzedniczką - czekam na jakąś ważną rolę Luke'a (kochanie 💞) oby pozytywną 😊
    Czekam na nowy rozdział i życzę dużo weny
    Buziaki
    @smallerthandot

    OdpowiedzUsuń