wtorek, 5 maja 2015

1. Chłopak z tatuażami.

  W domu Catherine, od dziecka ojciec wpajał jej, że należy być miłym dla innych, pomagać starszym; bo przecież to od nich dostajemy tak cenne rady i najważniejsze: zawsze być sobą. Mimo tego, że Roger sam wychowywał jego małą córeczkę, zrobił to przyzwoicie i tak, jak należy. Swoim entuzjazmem i optymizmem zaraził Cat, wbrew temu, że było im ciężko. W zasadzie można by powiedzieć, że zostali zdani na siebie. Rodzice od strony ojca czerwonowłosej umarli, a zważając na odwrócenie się od nich matki Cat, Roger kategorycznie zerwał wszelkie kontakty z rodziną od jej strony. Teraz, Cat wyrosła na naprawdę wrażliwą i empatyczną osobę. Może nie miała wielu zaufanych przyjaciół, jednak dlatego ceniła sobie tych, których posiadała. 
  Jak zwykle, w piątek wieczorem, Cat przebrana już w jej różową piżamę z napisem ŻYCIE KIEDYŚ MNIE WYKOŃCZY postanowiła zrobić sobie maraton filmowy. Oczywiście jej tato był w trasie, która mała się skończyć dopiero jutro po południu, dlatego mogła sobie pozwolić na taki dobór garderoby. Ojciec Cat pracował jako muzyk. Większość osób, które znały się z dziewczyną, nie kojarzyło go, gdyż grał on inną muzykę niż jej rówieśnicy teraz słuchają. Był wokalistą jazzowym i gdy dziewczyna miała zaszczyt przyjść na jego koncert widziała, że przychodzą tam w szczególności ludzie w jego wieku i starsi. Czasem zdarzy się, że jakiś nastolatek-hipis zbłądzi gdzieś w okolicach prowizorycznej sceny w jednym z obskurnych barów.
  Nie zważając na to, że jeszcze słońce nie zaszło, zabrała ze swojego pokoju wypożyczoną przez nią wcześniej płytę z jej absolutnie ukochanym filmem i zabrała się za poszukiwania przekąsek. Właściwie to Cat nie umiała oglądać czegokolwiek bez zajadania nawet beztłuszczowych chipsów.
- Nie! - krzyknęła żałośnie, jednocześnie patrząc błagalnym wzrokiem na puste szafki ze słodyczami.   Przeskanowała wzrokiem jeszcze raz pomieszczenie, ale nie zauważyła niczego, co dałoby się podciągnąć pod popcorn czy żelki. Skrzywiła się nieco, gdy odnalazła w jednej z szafek zepsute herbatniki.
  Kuchnia w domu rodziny Windstone nie należała do najmniejszych, ale również nie powalała swoją wielkością. W zasadzie jak cały dom Cat. Ot, zwykłe szare, drewniane meble z białym blatem oraz szafki, wiszące na mlecznej ścianie. Nic, co mogłoby przyciągnąć wzrok na dłużej. Ojciec Cat był wspaniałym kucharzem, ale kiedy go nie było w domu (a zdarzało się do dosyć często) dziewczyna najzwyczajniej w świecie, nie radziła sobie. Często zamawiała chińszczyznę lub pizzę przez telefon, bojąc się o spalenie któregoś z garnków czy podpalenie ścierki. 
  Po lewej stronie ściany stał czteroosobowy, jasnobrązowy stół, a na nim w szklanym wazonie ususzony słonecznik. Amatorska jadalnia.
  Chcąc, nie chcąc Cat z ciężkim westchnieniem, udała się do swojego pokoju, mieszczącego się na tym samym piętrze co kuchnia i salon. Właściwie to wszystkie pokoje do użytku dziennego były na parterze, tylko sypialnia Rogera i jego bała biblioteczka znajdowały się na górze. 
  Sypialnia Cat nie była duża, ale gdy Roger kupował tę posiadłość, w jej sypialni była siłownia, czy coś w jej rodzaju. 
  Po prawej stronie pokoju, przy niskim oknie z fioletowymi zasłonkami stało łóżko z czarnymi prętami, a obok niego drewniana etażerka. Ściany koloru morskiego nadawały chłodu temu pokojowi. Cat teraz trochę żałowała, że zgodziła się na tak lodowaty kolor. Mogła przecież wziąć pomarańcz lub słoneczną żółć.
  Plakaty All Time Low porozwieszane w różnych miejscach zawsze przywoływały uśmiech na twarzy dziewczyny. Tak, Cat niezwykle chciałaby, aby Alex Gaskarth został jej mężem. Dzięki fanfiction mogła mieć takie marzenia.
  Białe, drewniane biurko stało na środku sypialni, zaś po jej lewej stronie, rozsuwana szafa. Pomimo tego, iż Roger jako wokalista w jego małym zespole nie był milionerem, starał się zapewnić dla wojej jedynej córki wszystko, co najlepsze. Cat nie raz czuła, że to on jest jej prawdziwym idolem i brała z niego przykład.
  Podeszła do szafy, po czym szperając w niej, wyjęła zielony, o wiele na nią za duży sweterek i dżinsy. Założyła wszystko, nucąc pod nosem Weightless i przeczesała ręką, jej czerwone włosy.  Szczotka nie była tutaj potrzebna, zdecydowanie. Sięgnęła po portfel, leżący na biurku (jak chyba wszystko w pokoju Cat) i wyszła z sypialni, zostawiając otwarte drzwi. Na swoje malutkie stopy założyła białe vansy i wyszła z domu, zamykając drzwi na klucz.
  Marcowy powiew wiatru rozwiał jej włosy, tym samym rozrzucając je na wszystkie strony, ale dziewczyna nie przejęła się tym. Wiosenne słońce lekko grzało ją w nogi, a przyjemne ciepłe powietrze zachęcało do zrobienia czegoś szalonego. Nie żeby dziewczyna zrobiła coś takiego w życiu. Ale zawsze można spróbować. W końcu za pięć miesięcy wakacje!
  Idąc, Cat uśmiechała się do przechodniów, jak miała w zwyczaju i przyglądała się otaczającym ją drzewom. Chyba to były buki, ale nie znała się zbytnio na rodzajach jakichkolwiek roślin.
  Nie było ciemno, dlatego nie bała się, że ktoś ją napadnie, czy pobije. Sydney wbrew pozorom to naprawdę spokojne miasto.
  Wreszcie, a może i zbyt szybko dotarła do małego sklepiku, znajdującego się przy jednym z kamienic. Pociągnęła za obdrapaną, złotawą klamkę, po czym przeszła przez próg.
- Dzień dobry - przywitała się, równocześnie rozglądając się za popcornem. W powietrzu unosił się specyficzny zapach warzyw i ciastek, zawsze stojących przy kasie.
- Witaj kochanie - ekspedientka sklepu, pani Valerie znała Cat od dziecka i dziewczyna często odwiedzała jej sklep. Mimo swoich sześćdziesięciu lat blondynka trzymała się bardzo dobrze i nie wyglądała na swój wiek.
  Cat podała jej do skasowania popcorn serowy i kilka jabłek, po czym zapłaciła za wszystko.
- Jak tam u pani wnuków? - zapytała uprzejmie, uśmiechając się, tym samy powodując małe wgłębienie w jej policzku.
- Wszystko dobrze, dziękuję że pytasz. Ray już nie może się doczekać, aż do niej znowu przyjdziesz - odrzekła uradowana kobieta i spojrzała w okno. Zmarszczyła swoje pomalowane henną brwi i ułożyła usta w dzióbek - od tygodnia tutaj przychodzi i siedzi - wyjaśniła, wskazując skinieniem na okno.
  Cat również spojrzała w tym kierunku i jej oczy ujrzały wysokiego chłopaka z mnóstwem tatuaży i kolczyków. Zawsze bała się takich ludzi. Widać było, że miał zamknięte oczy i opierał się głową o ścianę kamienicy. Światło ledwo dochodziło do zaułku, dlatego nie wszystko dostrzegła. Od razu pomyślała nad tym, że owy chłopak z tatuażami musi mieć jakiś problem. Z natury brązowooka była bardzo ciekawa, a to mogło ją zgubić. Nie wszystkim przecież podobało się to, że tak kochała pomagać innym. Może była aż nad wyraz uprzejma?
- No nic, w takim razie do widzenia - dziewczyna pożegnała się z kobietą, która teraz wygodnie usiadła na jednym z taboretów i rozwiązywała krzyżówkę.
  Wbrew temu, iż było ciemno Cat postanowiła zajść i bliżej przyjrzeć się chłopakowi. Może coś mu się stało? Ktoś go skrzywdził? Jej mózg dawał jej znaczące impulsy, że powinna iść do domu, jednak tak zdeterminowanej dziewczyny, w dodatku ciekawskiej nic nie powstrzyma.
  Z wypełnioną eko-torbą na zakupy przeszła obok drzwi sklepu i skierowała się do zaułku. Dało się zauważyć, że słońce już zaszło za horyzont, więc niebawem zrobi się ciemno. Cat idąc wolno jeszcze raz zilustrowała wzrokiem postać i musiała przyznać, że nie małe było jej zdziwienie, gdy zobaczyła, że chłopak ma w uszach słuchawki. "Czyli nikt go nie pobił" pomyślała. Tak, jak widziała przez okno jego ciało całe pokryte tuszem nie było odziane niczym oprócz czarnej koszulki i równie ciemnych , długich spodni. W obu uszach miał kolczyki, podobnie jak w jego wardze i brwi. Siedział na zimnym betonie, z przymkniętymi oczami, słuchając muzyki. Cat od razu przypomniała się lekcja biologii, gdzie rozmawiali o chorych prostatach mężczyzn, siedzących na zimnym podłożu. Kręcone włosy nie pasowały Cat do całej reszty wyglądu chłopaka, ale mimo wszystko dodawały mu uroku. Zawiodła się sobą, że w myślach, zaczęła go oceniać po wyglądzie.
  Podeszła bliżej i bezszelestnie położyła zakupy na ziemi. Zdeterminowana, aby pomóc chłopakowi, usiadła obok niego, ale widząc że nie otworzył oczu, lekko zapukała  jego ramię. Mimo tego, że chciała mu pomóc, nie wiedziała kim on jest, ani co tu robi, więc jej serce zapewne dało się usłyszeć na końcu ulicy.
- Wszystko w porządku? - zapytała, gdy ten otworzył oczy i spojrzał na nią.
  Jego oczy wyrażały złość na nią, czego kompletnie nie zrozumiała. Wyjął powolnie słuchawki z uszu, nadal nie odrywając swoich oczu od ciekawych tęczówek Cat. Jego były szarozielone, niespotykane. Cat wydały się takie inne, ładniejsze od wszystkich, jednak były jakieś dziwne. Takie jakby zalęknięte.
- Pomóc ci? - zapytała jeszcze raz, głośniej. Nadal nie słysząc odpowiedzi chłopaka, przygryzła wargę, ssąc ją nerwowo. Jej przerażenie rosło z sekundy na sekundę, coraz bardziej i bardziej. Czy lubiła taką adrenalinę? Zdecydowanie nie.
- Powiedz mi - w końcu odezwał się, przeczesując ręką włosy. Jego głos.. Cat nie słyszała jeszcze takiego głosu. Szorstki, a zarazem delikatny. Czuła, że zamienia się w jakąś psychopatyczną desperatkę, szukającą chłopaka, jednak on.. On wydawał się jej tego warty. Sama nie wiedziała dlaczego - czy rodzice nie nauczyli cię, że nie rozmawia się z nieznajomymi? - burknął.
  Dziewczyna zachłysnęła się powietrzem. Mimo tego, że doskonale wiedziała, że coś trapi tego młodego człowieka i chciała mu pomóc, jej duma na to nie pozwalała. Z rumianymi od złości policzkami wstała i otrzepała spodnie z niewidzialnego kurzu.
- Ciebie rodzice za to nie nauczyli, że trzeba być miłym dla innych - odpysknęła, po czym zabrała zakupy i zostawiając chłopaka w zaułku, przeszła na drugą stronę ulicy. Wszystkie jej wcześniejsze myśli odpłynęły w błyskawicznym tempie. W zasadzie nie wiedziała, dlaczego zareagowała tak impulsywnie. Zwykle ludzie chcieli, aby ktoś im pomógł, z tym chłopakiem było inaczej. Intrygujące.

.....

  Catherine doszła spokojnie do domu, trochę zastanawiając się, dlaczego chłopak nie chciał jej pomocy. Może powinna zostać i mimo wszystko zachęcić go do zwierzenia się? Nie wyglądał jednak na kogoś, kto ufa byle komu. Ponownie prychnęła. "Nie wyglądał", nienawidziła być oceniania po wyglądzie, toteż nie powinna sama tak robić.
 Zaczęła rozpakowywać zakupy. Nieswojo czuła się sama w domu, więc postanowiła napisać do swojej przyjaciółki - Trish, aby ta przyszła do niej na noc filmową. Wreszcie, mając przekąski mogła w spokoju obejrzeć Dirty Dancing.
  Trish była kompletnym i nieodwracalnym przeciwieństwem Cat. Jej brązowe, lekko kręcone włosy, na końcach jaśniejsze zwykle miała rozpuszczone. Długie nogi, bledsze niż jej wydawały się ciągnąć w nieskończoność. Cat, w przypływie desperacji, czasami zazdrościła jej przyjaciółce wyglądu. W końcu, chłopcy lubią wysokie dziewczyny. Nie, żeby ona szukał chłopaka, co to to nie. Tęczówki Trish, niebieskie, przeszywające na wylot zwykle z szalonym błyskiem były pomalowane, a jej usta nawilżone błyszczykiem, podczas gdy Catherine kompletnie nie wiedziała, jak używać chociażby pudru. 
  Brązowooka wzięła telefon ze swojego pokoju, po czym udała się do kuchni. Wstawiła popcorn do mikrofalówki w międzyczasie pisząc z Trish.

Cat: Trriiiiiiiiish! Chceeeesszzzzz wpaaaaaść?

  Nie minęło nawet trzydzieści sekund i nim Cat zdążyła opłukać jedno jabłko przyszła odpowiedź na jej pytanie.

Trish: Pewnie, przybiegnę za jakieś dziesięć minut.

  Cat wywróciła oczami. Jednak i dla osoby z raczej pozytywnymi cechami wda się pewna zawiść i zazdrość. Tak, Cat wielce zazdrościła dla Trish jej konsekwentnego trybu życia i samozaparcia, jednak nie okazywała tego. Niezależnie od jej małej zazdrości kochała Trish jak swojego tatę. Uważała, że jej przyjaciółka to zdecydowanie najlepsze co się jej w życiu przytrafiło. Oprócz Briana oczywiście. Właściwie Brian również nie był do niej podobny. Jakby się zastanowić chłopak cieszył się ogromną popularnością wśród płci przeciwnej, a wolał spędzać czas z nudną Cat niż z innymi dziewczynami. Cat często myślała, czy nie jest gejem, ale przecież nie zapyta go o to wprost.
  Jak powiedziała Trish, tak też zrobiła. Bez zbędnego dzwonienia czy pukania do drzwi, weszła do kuchni i zaraz chwyciła za butelkę wody i napiła się jej z gwinta. Catherine uśmiechnęła się łobuzersko na widok brunetki w jaskrawo-różowych dresach z napisem KICK IT na pupie. 
- Chodź tu do mnie - w końcu, gdy niebieskooka zaspokoiła swoje pragnienie, przytuliła się do Cat, po czym poczochrała ją po głowie, jak psa - mam rozumieć, że ten popcorn w mikrofalówce jest na nasz wieczór filmowy?
- Zapomniałam o nim! - Cat natychmiast opuściła ramiona swojej przyjaciółki i czym prędzej wyjęła miskę z (już letnim) popcornem, uśmiechając się przepraszająco - chodźmy do salonu.
  Pokój nie był wcale wielki, ale taki aby pomieścić rozkładaną, pomarańczową kanapę i dwa fotele oraz czarny stół, stojący pod oknem z szarymi firankami. Naprzeciwko sofy stał telewizor. W zasadzie jeden ze starszych telewizorów, jednak nikomu to nie przeszkadzało.
  Cat włożyła do odtwarzacza płytę, po czym usiadła na kanapie, tak jak Trish. 
- Mam zajebisty pomysł! - krzyknęła jej przyjaciółka nagle, tym samym przerywając piękną scenę pierwszego spotkania Baby z Johnnym. Cat skrzywiła się na jej przekleństwo. Zdecydowanie nie cierpiała, gdy ktoś używał tego typu słów.
- Mam ci przypomnieć, jak skończył się twój ostat..
- Pójdziemy dzisiaj na imprezę! - Trish nie zważała na swoją przyjaciółkę. Po prostu pociągnęła ją za rękę do sypialni Cat i usadziła na łóżku - tak! To jest to!
- Spokojnie Trish - brązowooka położyła dłonie na ramionach wesołej dziewczyny i potrząsnęła ją lekko - nie chcę iść na żadną imprezę.
- Ale Cat..
- Nie ma ale, Trish. Dobrze wiesz, że nie lubię imprez - odparła dobitnie, po czym wywróciła oczami - poza tym, pewnie już wszystkie miejsca na tych twoich imprezach są zajęte, czy coś.
- Dziewczyno - teraz to Trish popatrzyła Cat w oczy i kręcąc głową odparła: - ty naprawdę nie wiesz, jak działają imprezy.
- Masz z tym problem? - zapytała z przekąsem, patrząc w okno. Widząc ciemność szybko zasłoniła  szare rolety, po czym usiadła na krześle przy biurku i zaczęła się kręcić w kółko, nie zważając na stojącą na środku pomieszczenia Trish.
- Nie, po prostu bardzo chciałabym żebyś poszła ze mną na tą jedną imprezę - Trish widząc piorunujące spojrzenie Cat westchnęła - proszę?
  Catherine już wiedziała, że Trish wybrała sobie strategię. W końcu, znała swoją przyjaciółkę, jak mało kto. Najpierw Trish chciała spróbować dobrowolnie, ale gdy jej się nie udało będzie udawała zrozpaczoną i smutną. Zwykle na tym się kończy, bo Cat jej ulega. Tym razem dziewczyna obiecała sobie, że tak nie będzie.
- Trish, błagam cię - prychnęła - to nie dla mnie.
- Zawsze tak mówisz! - krzyknęła rozjuszona brunetka i usiadła na łóżku patrząc w podłogę - nigdy, nigdzie nie chcesz ze mną wychodzić - żaliła się, niemal płacząc.
- Nieprawda! - od razu zaprzeczyła Cat, nadając w myślach nieprzyjemne epitety dla swojej uległości.
- Tak! Właśnie tak jest!
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak - dziewczyny mierzyły się nienawistnym wzrokiem.
- Dobrze, okej! Pójdę z tobą na tą imprezę! - krzyknęła zła i podeszła do uśmiechniętej Trish, u której  już nie było widać żadnych oznak rozpaczy i pomachała jej palcem przed twarzą - ale gdy zostawisz mnie chociaż na chwilę samą, od razu wyjdziemy.
  Catherine mimo swojego wieku posiadała całkowite zaufanie swojego ojca i nie miała zamiaru go stracić. Po postu pójdzie z Trish na tą imprezę i będzie tylko siedziała na kanapie i piła colę, nic więcej. 
- Zgoda - pisnęła niebieskooka i rzuciła się w ramiona swojej przyjaciółki - wybieramy ciuchy!

 .....

- No nie wiem Trish - Cat stała przed lustrem patrząc z niechęcią na krótkie spodenki i białą, bardzo ciasno przylegającą bluzkę - nie podoba mi się.
- Przestań! Jest seksy - pochwaliła z uznaniem Trish, sama poprawiając włosy. Jak się okazało, dziewczyna wzięła ze sobą torbę ze swoimi ubraniami, które "przypadkowo" okazały się bardzo imprezowymi. Mała intrygantka.
- Założę do tego bluzę - powiedziała sama do siebie Cat, odchodząc od lusterka. Trish wywróciła oczami, po czym zabrała się za malowanie rzęs.
- Zadzwonić po Briana? - zapytała, przejeżdżając grubą końcówką szczoteczki po rzęsach. Trish zawsze mówiła do Cat, że zazdrości jej długich rzęs.
  Brian przyjaźnił się z dziewczynami, ale rzadko bywał gdzieś z nimi obiema. Raczej to z czerwonowłosą był bardziej związany. Miał krótkie, przystrzyżone, brązowe włosy i idealnie do tego pasujące niebieskie oczy. Malinowe usta i krótki zarost, zwykle wtedy, kiedy nie chciało mu się ogolić. Wzrostem dorównywał do Trish, a jego mięśnie wyraźnie odznaczały się pod podkoszulkiem. W zasadzie nie miał dużo negatywnych cech charakteru. Lubił sport (grał w drużynie futbolowej w szkole, do której chodził z dziewczynami), często zabierał Cat na przejażdżki rowerowe, gdy ta narzekała na nudę. Nie był złośliwy, ani arogancki. W zasadzie, po latach znajomości z Cat można stwierdzić, że ta dwójka pod względem temperamentu była do siebie nawet podobna. Oczywiście oprócz popularności i ilości znajomych. I zamiłowania do sportu.
- Myślę, że Brian nie przepada za imprezami - westchnęła Cat, po czym założyła na swoje gołe ramiona szarą, cienką bluzę - zresztą tak, jak ja.
- Czasem warto jest wyluzować, Cat - brunetka przerwała malowanie, aby spojrzeć w lusterku na siedzącą na łóżku dziewczynę, po czym poprawiła włosy i odwróciła się - możemy iść.
- Nadal nie jestem przekonana, co do tego pomysłu - burknęła Cat, wlokąc się na swoją przyjaciółką.
- Tak w ogóle, ostatnio - zaczęła Trish, ubierając skórzaną kurtkę na jej obcisłą, turkusową sukienkę - poznałam takiego gościa..
- Znowu? - jęknęła Cat, po czym zawiązała sznurówki vansów i przerzuciła włosy na lewe ramię. Trish to bardzo rozrywkowa dziewczyna - to już szósty w tym miesiącu.
- Ten był zupełnie inny - wyznała i zatrzymała się na chwilę - wydaje mi się, że miał na imię Calum - odrzekła po chwili zastanowienia, po czym musnęła usta błyszczykiem.
- Mówisz tak przy każdym - zirytowana Cat wywróciła oczami - Trish, odpuść go sobie.
- Nawet go nie widziałaś! - krzyknęła przyjaciółka, po czym zawiesiła małą, złotą torebkę na ramieniu i podeszła do drzwi wejściowych, które Cat zamykała - był nawet wyższy ode mnie!
- Trish, zaufaj mi. Jeżeli znajdziesz tą prawdziwą miłość, nie będziesz patrzyła na wygląd - zauważyła Cat, po czym odwróciła się - gdzie jest ta impreza?
- Piętnaście minut drogi stąd, pójdziemy pieszo - odparła brunetka i dziewczyny skierowały się na chodnik - i poza tym! Skąd możesz wiedzieć, co czują zakochani, skoro sama nawet w życiu nie byłaś w związku?
- Może nigdy nie byłam zakochana, bo uważam że szesnaście lat to nie jest wiek na zakochiwanie, ale czytam dużo książek.
- Nie sądzisz, że to chore? Nie miałaś jeszcze żadnego chłopaka, a za parę miesięcy kończyć siedemnaście lat - powiedziała z kpiną Trish, a Cat spiorunowała ją wzrokiem.
- Nie, nie sądzę tak - odpowiedziała jej zła - skończmy ten temat, nie chcę się kłócić - dodała, a jej rysy twarzy złagodniały - wiesz, że w lipcu będziemy musiały już wybrać College.
- Ty dostaniesz się do każdego - prychnęła Trish - ze mną już trochę gorzej.
- Bez przesady Trish - Cat spojrzała na przyjaciółkę z ukosa - mimo tego, że chciałabym, abyśmy były razem w szkole, złożę aplikację też do college'ów w Londynie.
- Żartujesz?! - krzyknęła brunetka - to szmat drogi stąd! - powiedziała z przerażeniem.
- Tylko wspominam, jeszcze nic nie postanowiłam - mruknęła Cat. Dziewczyna wiedziała, że źle zrobiła, rozpoczynając ten temat, jednak czasu się nie cofnie.
  W zasadzie to tak, miała zamiar wyjechać z Sydney i rozpocząć naukę w innym mieście, jednak nie chciała też zostawiać bliskich. Jej ojciec wtedy zostałby sam. Trish i Brian raczej pójdą do jednego College'u, ponieważ nie posiadają takich ambicji, jak Cat. Brian może tak, ale on jest przywiązany do swojej rodziny, bardzo przywiązany.
  Cat zawsze chciała mieszkać w Londynie, jednak aby się tam dostać musiała bardzo dobrze się uczyć. Jej ojca z pewnością nie byłoby stać na
- Zobacz, to już tutaj - Trish wskazała ręką na budynek, znajdujący się po ich prawej stronie. Cat zauważyła, że dziewczyna chyba stara się zmienić temat, aby nie psuć sobie humoru.
  Ogromny dom z basenem i murem z żywopłotu, oddzielającym willę od hałaśliwej ulicy. To było to, co zobaczyła Cat. I wcale się jej nie spodobało. Cat nie lubiła gwaru, jaki panował na podwórku, ale nie miała wyboru. Słowo się rzekło.

.....

- Trish, błagam - jęknęła Cat, gdy jej pijana przyjaciółka zaczęła zdejmować z siebie buty - załóż te buty.
- Niby czemu - wybełkotała Trish, po czym zaczęła śpiewać całkiem niezrozumiałą dla Cat piosenkę - jest zajebiście!
- Dlaczego ja się na to zgodziłam - wyszeptała sama do siebie i wzięła za rękę swoją przyjaciółkę. Musiała teraz jej pilnować, ponieważ jakimś cudem Trish była pijana - spójrz na mnie - zażądała.
- La la la la , la la  - brunetka zachichotała.
- Trish, spójrz na mnie - powtórzyła Cat i widząc, że jej przyjaciółka wreszcie skierowała swój pijany wzrok ku niej, uśmiechnęła się dumna z siebie.  Złapała jej twarz w policzki, po czym powolnie, kręcąc głową odparła: - teraz pójdziemy do domku i tam przebierzemy się w wygodną piżamkę, a później do spania, tak? - tłumaczyła niezwykle wolno, patrząc uparcie w niebieskie oczy Trish.
- Dlaczego? - Trish podbiegła do słupa i zaczęła się na nim wyginać niczym rasowa tancerka go go.
- Proszę cię - jęknęła ponownie Cat, wypuszczając wolno powietrze - jutro cię porządnie ochrzanię.
- Pójdziemy na lody? - brunetka w ogóle nie zdawała się słuchać tego, co mówi jej przyjaciółka. Robiła swoje i nie patrzyła na nią. Zachowała się bardzo nieodpowiedzialnie, wiedząc, iż Cat nie wiedziała, gdzie się znajdują.
  Brązowooka zastanawiała się, jak ma przetransportować dziewczynę do domu, skoro skręciły po ciemku nie w tą uliczkę i prawdopodobnie się zgubiły. Właściwie to czerwonowłosa nie dopuszczała do siebie wiadomości, że mogłoby się jej coś wymknąć spod kontroli. Ich sytuacja może nie była tragiczna, jednak dwie, młode dziewczyny, pałętające się po nieznanych dla nich ulicach to mało korzystna wiadomość. Jejku, teraz to dopiero się przeraziła.
- Może mam do kogoś zadzwonić? - zapytała sama siebie, patrząc niespokojnie po okolicy. Żadnej żywej duszy - Trish, uspokój się, proszę - westchnęła, patrząc z przygnębieniem na swoją przyjaciółkę, która skakała naokoło owego słupa "rury".
- Może zadzwoń do Briana - spytała Trish, robiąc głupie miny i śmiejąc się sama z siebie.
  No tak! Przecież był jeszcze Brian! Teraz jedyna nadzieja w nim!
- Kocham cię! - krzyknęła Cat, po czym wybrała numer chłopaka z kontaktów, podczas gdy Trish udawała baletnicę. Cat zawsze się wydawało, że brunetka ma dość mocną głowę do alkoholu. Przecież tyle imprezowała. I nie mogła też zrozumieć, jak państwo Casle jej na to pozwalają.
Jeden sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał...
Czwarty sygnał...
- Nie odbiera - burknęła - spróbuję jeszcze raz, może się obudzi, czy coś.
Jeden sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał...
- Nadal nic - westchnęła żałośnie.
 Catherine nie miała pojęcia, jak doszło do tej sytuacji. Cały wieczór spędziła w towarzystwie Trish. Razem siedziały na kanapie, razem tańczyły (jednak po spotkaniu pary, która prawie współżyła na kanapie, Cat zdecydowanie odmówiła tańca do kolejnej piosenki) i razem piły wodę z sokiem. A przynajmniej tak się wydawało Cat.
- To była woda? - zapytała samą siebie, po czym wywróciła oczami - Trish, czy ty wypiłaś trzy kubki wódki?!
- Wcale nieeeee - powiedziała pijacko i podeszła do Cat - może troooszeeeczkę.
- Zabiję cię jutro. Teraz choć, może skręcimy w tą uliczkę - pokierowała przyjaciółką niczym marionetką, po czym pociągnęła ją w prawą stronę. Zdawało jej się, że dobrze poszła, jednak po upartym wpatrywaniu się w przestrzeń przed nimi, wróciła na poprzednie miejsce.
- Paaaatrz! Ktoś tu idzie! - krzyknęła nagle Trish, a Cat natychmiast odwróciła się do osoby, o której wspominała jej pijana przyjaciółka.
  Nie wierzyła w to co widzi. Jej serce podskoczyło do gardła i przełknęła nerwowo ślinę. Dlaczego nie mogły zostać po prostu w domu i pooglądać filmy?

.....


2 komentarze:

  1. Jejku perfekcyjne !! *.* Bardzo mi sie podoba tq zmiana rozdziału. I ta końcówka >>>>
    I plooose niech to będzie Ash :** Niczego mi tu nie kombinuj, tylko to ma być on ! x Rozdział super i zniecierpliwiona czekam na next ! Życzę weny xx @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka błędów ortograficznych, ale poza tym świetnie się czyta. Podoba mi się pomysł i na pewno będę czytać :3
    Ściskam serdecznie i życzę weny
    @smallerthandot xx

    OdpowiedzUsuń