niedziela, 24 maja 2015

3. Czy byłaby aż tak zdesperowana, aby pójść do jego miejsca?

  Nazajutrz, Catherine obudziła się wcześnie. Nie wiedziała dlaczego, ale musiała przyznać, że chrapanie Trish przeszkadzało jej w nocy do tego stopnia, że przeniosła się do salonu. Cóż, jednak przeliczyła się, myśląc że kanapa była równie wygodna co jej łóżko.
  Wyjrzała przez okno i widząc słońce od razu się rozpromieniła. Wyszła z pod koca, który sobie przyniosła i rozprostowała kości, które pod wpływem nagłego ruchu, lekko strzykały. Dziewczyna wykrzywiła twarz w grymasie, po czym zgarbiona wstała i podeszła do kuchni. Tam nalała sobie wody z kranu i wypiła ją duszkiem.
- Jak dobrze - mruknęła sama do siebie i jeszcze raz napełniła szklankę, ale tym razem już nie dla siebie. Z jednej z szafek wyjęła środek przeciwbólowy, po czym poszła do swojej sypialni, aby obudzić Trish.
  Podrapała się po brzuchu, nie wiedząc co zrobić ze swoją nieprzytomną przyjaciółką. Westchnęła, po czym postanowiła najpierw odłożyć leki i wodę na szafkę, a dopiero później zająć się brunetką. Układając starannie dwie białe tabletki, nuciła pod nosem piosenkę. Miała świetny humor (mimo tego, że była zła na swoją przyjaciółkę) i sama się zastanawiała, czy to przez przyjazd jej taty, z którym była tak zżyta, czy może przez wczorajszą rozmowę z Ashtonem. Właściwie tego drugiego nie brała pod uwagę.
- Halo! Trish! Obudź się! - potrząsnęła lekko dziewczyną, ale nie widząc żadnego odzewu ze strony brunetki, zawołała jeszcze raz: - wstawaj!
  Trish poruszyła się nieco, później zakryła twarz dłońmi, aby następnie ziewnąć przeciągle.
- Co się stało? - mruknęła, po czym zmarszczyła brwi, a Cat przewróciła oczami.
- Wstawaj - warknęła i ściągnęła z niej kołdrę, aby następnie poklepać plecy przyjaciółki - spałaś wystarczająco długo. Za dziesięć minut oczekuję cię w kuchni - w tej chwili czerwonowłosa nie przejmowała się, że zachowuje się jak przewrażliwiona matka. Przykro było jej to stwierdzić, ale Trish potrzebowała dyscypliny.
  Wyszła z pokoju, specjalnie trzaskając drzwiami, aby jeszcze trochę podenerwować brunetkę. Idąc korytarzem spojrzała niepewnie w lustro, wiszące na jednej z pomarańczowych ścian i przeraziła się. Po długim marszu do swojego domu Cat od razu położyła się, czego skutkiem były włosy, sterczące na wszystkie strony. Oczywiście nie przebierała się, więc poprawiła nieco swoją białą koszulkę. Przez jej ramiona okryte bluzą przeszedł dreszcz.
- Bluzą Irwina? - zdziwiła się. No tak, mimo tego, że nic nie piła miała słabą pamięć.
  Przyglądała się jeszcze chwilę swojemu odbiciu, po czym zdjęła gumkę z nadgarstka i zaczesała na głowie coś w rodzaju koka. Zdawała się nie przejmować tym, że ma na sobie bluzę Ashtona, całkowicie nieznanego i jak najbardziej tajemniczego chłopaka, jakiego kiedykolwiek zdążyła poznać. Po głowie chodziła jej jedna myśl. Czy byłaby aż tak zdesperowana, aby pójść do jego miejsca?
  Odwróciła wzrok, po czym niezgrabnie ominęła stojącą doniczkę z palmą i skierowała się do kuchni. W zasadzie nie miała zamiaru nic przyrządzać do jedzenia. Ani sobie, ani tym bardziej Trish, na którą ciągle była zła.
  Usiadła przy stole z założonymi rękami i czekała na swoją przyjaciółkę, obmyślając słowa, które mogłaby dla niej powiedzieć. Po chwili do pomieszczenia weszła Trish, a czerwonowłosa przeraziła się na jej widok. Jej policzki były całkowicie zapadnięte, a pod oczami dziewczyny widniały pokaźne wory.
- Wyglądasz okropnie - stwierdziła i wstała, aby podać Trish kolejną szklankę wody - wzięłaś leki, które zostawiłam ci na półce?
- Tak, dzięki.
- Posłuchaj mnie teraz. Nie wiem co ci strzeliło do tego łba, że postanowiłaś upić się, wiedząc że jestem z tobą i nie wiem, jak wrócić co domu. To było całkowicie nieodpowiedzialne - rzekła, uparcie wpatrując się w oczy brunetki - zachowałaś się jak totalna egoistka.
- Przepraszam bardzo, ale wydaje mi się, że w naszym wieku nikt nie zachowuje się jak niańka. Sama mogłabyś się upić, chociaż raz porządnie zabalować, ale nie - Trish wyrzuciła ręce w powietrze - jestem idealna Catherine Windstone i nie tknę alkoholu, dopóki nie skończę czterdziestu lat!
- Wiesz co Trish? - mimo tego jak Cat chciała w tej sytuacji pozostać obojętna, tak łzy w jej oczach gromadziły się, nie dając jej możliwości zobaczenia czegokolwiek - pójdę na spacer.
  Zostawiła zdezorientowaną przyjaciółkę z poczuciem winy, wymalowanym na twarzy i założyła szybko swoje brudne, stare tenisówki i wybiegła z domu. Doskonale zdawała sobie sprawę, iż może zbyt impulsywnie odebrała sobie słowa Trish, ale brunetka doskonale wiedziała o co chodzi i perfidnie to wykorzystała. W zasadzie zawsze mogła ją uderzyć, gdy tymczasem spokojnie oznajmiła, że pójdzie się przejść.
  Cat biegła, nie zdając sobie sprawy, że jest godzina dziewiąta rano i praktycznie nikogo nie widać w ten sobotni poranek. Zwykle wszyscy śpią, a już szczególnie w dzielnicy, w której mieszka czerwonowłosa. Jej oczy piekły od nadmiaru łez, a nogi, owiane chłodnym wiaterkiem bolały z wycięczenia.
  W końcu, gdy dziewczynie zabrakło oddechu, opatuliła się szczelniej bluzą (wciąż pachnącą mieszanką papierosową i jakimiś perfumami) i przysiadła za najbliższym budynkiem, opierając się głową o jego murowaną ścianę. Gdy otarła łzy, rozejrzała się po okolicy i odetchnęła z ulgą. Wiedziała, jak się dostać do domu. Wzięła jeden, później drugi głęboki oddech, po czym już uspokojona, wstała na równe nogi i nałożyła kaptur na głowę, widząc małe kropelki deszczu.
- Jeszcze tego mi brakowało - szepnęła sama do siebie i wolnym krokiem wyszła zza budynku. Zgarbiona podniosła nieco głowę, ponieważ czuła na sobie czyjś wzrok. Niepewnie spojrzała w lewo i otworzyła usta ze zdziwieniem.
- Irwin? - wymsknęło jej się, na co chłopak uśmiechnął się półgębkiem.
- Catherine? - podszedł bliżej do czerwonowłosej i przystanął, lustrując ją wzrokiem, jak to miał w zwyczaju - fajna bluza.
- Um.. - policzki Cat natychmiast zostały oblane czerwienią, a ona sama schyliła głowę ku swoim tenisówkom - mogę ci ją oddać.
- Serio Catherine? Chcesz mi oddać moją bluzę, w której czujesz się ciepło i pasuje ci jej zapach? - Ashton spojrzał na nią złowrogo, ale widząc jej przerażone tęczówki zaśmiał się - żartowałem. Tak poważnie mam jeszcze dużo tego typu ubrań. Tylko pamiętaj, że jest moją ulubioną.
- Będę o nią dbała - Cat rozpromieniła się, nieśmiało zerkając w oczy chłopaka.
- Więc, co jest?
- Słucham?
- Co się stało, że siedzisz pod ścianą o dziewiątej w sobotę - spytał i pociągnął dziewczynę za rękaw, a czerwonowłosa uważnie mu się przyjrzała.
  Skąd do jasnej anielki Ashton wiedział, że coś nie gra? Zerknęła na niego podejrzliwie, ale nie zauważyła niczego niezwykłego. Te same długie, czarne dżinsy co wczoraj i tym razem niebieska bluza z kapturem.
- Nic - odpowiedziała szybko.
- Błagam cię, nie umiesz kłamać - prychnął Irwin, wiąż prowadząc gdzieś dziewczynę.
  Wreszcie stanęli. Naokoło nich rosły drzewa, duże dęby, których liście pochylały się w dół od nadmiaru kropli. Rosa, która do tej pory jeszcze nie zniknęła (lub deszcz) moczyła zarówno trampki Ashtona, jak i tenisówki Cat. Irwin rozejrzał się naokoło i zaciągnął się zapachem, uśmiechając się i patrząc w dal. Brązowooka nie rozumiała, dlaczego właściwie ją tu przyprowadził i dlaczego tu tak dziwnie pachnie, ale nie kwestionowała tego.
- Chodź tutaj - chłopak skinął głową w kierunku dwóch ogromnych kamyków, po czym niezdarnie na nim usiadł i poklepał miejsce obok siebie.
  Cat ponowiła czynność chłopaka, wciąż wpatrując się w niego nieco niepewnie z nutką rozdrażnienia. Nie lubiła nie mieć nad czymś kontroli i nie wiedzieć po co coś robi. To zupełnie nie w jej stylu.
- Więc.. - zatrzymała się - po co tutaj jesteśmy?
- Lubię patrzeć na twoją zdezorientowaną minę - odrzekł chłopak, a Cat szturchnęła go lekko w ramię - tutaj lepiej się rozmawia.
- Jak to lepiej? Wszędzie się rozmawia tak samo.
- Nie rozumiesz. Tutaj lepiej jest się zwierzać i znajdować rozwiązania problemów - wytłumaczył i spojrzał wreszcie na dziewczynę - więc słucham.
- Czego chcesz słuchać?
- Twojego głosu - prychnął ironicznie - Problemów?
- Bawisz się w psychologa, czy jak? - zapytała, śmiejąc się lekko.
- Czy jak? - Ashton przedrzeźniał głos czerwonowłosej, a ta przewróciła oczami - właściwie w przyszłym roku mam zamiar zdawać na psychologię.
  Cat szerzej otworzyła oczy, niedowierzając. On? Chłopak z tatuażami i dziwnymi poglądami miał zostać psychologiem? Była niemal stu procentowo pewna, iż Ashton dostawał same jedynki, nie uczył się, pił i chodził na imprezy. Skarciła siebie za tak pochopne ocenienie chłopaka.
- Nie sądziłaś, że mógłbym się dobrze uczyć? - zapytał kpiąco - nie ocenia się po wyglądzie Catherino.
- Um.. Tak jakby, przepraszam?
- Nie ma sprawy. Skoro już wiesz, że dobrze się uczę, może wreszcie powiesz mi, co cię trapi?
- Przemawiasz jak rasowy psycholog - pochwaliła go Cat i zaśmiała się.
- Catherine, dobrze wiem że unikasz tematu, a szansa na wygadanie się jest jedna na milion. Uwierz mi, wiem coś o tym - powiedział, patrząc w przestrzeń przed nimi.
- Nie masz przyjaciół? - Cat szybko zamknęła usta, za jej niestosowne i wścibskie pytanie, ale Ashton tylko się zaśmiał.
- Mam, ale o niektórych rzeczach nie rozmawia się z przyjaciółmi.
- Zawsze możesz pogadać ze mną - dziewczyna zaskakiwała sama siebie. W zasadzie nie miała pojęcia, jak te słowa mogły wyjść z jej ust w tak krótkim czasie i bez żadnych przemyśleń.
- Dobra - Ashton uniósł lekko kącik ust - to teraz słucham.
- Pokłóciłam się z przyjaciółką - wyjaśniła.
- Rozwiniesz swoją wypowiedź?
- Po prostu ona myśli, że wszyscy w wieku szesnastu lat są buntowniczymi nastolatkami, piją palą i robią nie wiadomo co.
- To ta przyjaciółka, którą wczoraj niosłem całą drogę?
- Tak, dokładnie ta - Cat przyjrzała się skupionej twarzy chłopaka, o czym westchnęła - nie wiem, może zareagowałam za szybko, ale nie da się zmienić człowieka na siłę.
  Chłopak zamyślił się na chwilę, przygryzając wargę, a następnie wstał. Ukucnął przy kolanach Cat i spojrzał w jej oczy.
- Nie rób czegoś, bo ktoś tak chce. Nie ulegaj wpływom innych osób. Nigdy - zastanowił się i dodał: - i pamiętaj, że bez względu, co zrobisz, nie żałuj tego później.
- Um.. Wydaje mi się, że nie rozumiem. Liczyłam na coś w stylu "Wszystko będzie dobrze" lub "Przeprosi cię", ale widzę że mówisz jakimiś filozoficznymi zagadkami - zauważyła, niezręcznie poprawiając się na kamieniu.
  Ashton z powrotem usiadł, ale tym razem po turecku i przekręcił się w stronę brązowookiej.
- Po prostu pokazuj jej to, co czujesz i mów, to co ci nie pasuje. Ona też ma takie prawo, jednak pamiętaj jedno. Nigdy nie bądź niepewna co do swoich poglądów, myśli, uczuć. Niepewność niszczy - przy ostatnich dwóch słowach spojrzał głęboko w oczy Cat, szukając w nich nie wiadomo czego, po czym wstał - wracamy, siedzimy już tu godzinę.
- Nadal nie jestem pewna, czy rozumiem twoje słowa - wyznała czerwonowłosa, krzywiąc się lekko.
- Kiedyś zrozumiesz. Jestem tego pewien - odrzekł zagadkowo i nie oglądając się za siebie, poszedł w kierunku kamienic.

.....



Ew, przepraszam że taki krótki, ale gdybym go rozciągała wyszłoby jakieś totalne gówno, haha.

5 komentarzy:

  1. Krótki, ale i cudowny ! Nie przepadam za Trish, jest taka taka taka Ew xd Ash i psychologia ?? To byłaby ostatnia rzecz, o której bym pomyślała. Tak jak mówiłam, lubisz nas zaskakiwać *.* Życzę weny i zniecierpliwiona czekam na nexcik :* @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładny rozdział tylko niestety krótki.. Spodobał mi się i częściej wpadne xx
    http://secret-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww Ash 💞
    Ew Trish ...
    Oh Cat c:
    Krótki, ale za to jaki kochany na swój sposób ^^
    Ściskam mocno i życzę weny
    Caroline xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypominamy o dodaniu buttonu lub linku do spisu. Pozdrawiamy, załoga spisfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Informuję, że zwiastun został wykonany. Proszę o ocenę oraz wstawienie buttonu lub linka naszej zwiastunowni.
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń